sobota, 6 października 2012

Dante Valentine

Na początek przypomnienie serii, której tłumaczenie sprawiło mi tyle samo przyjemności co napadów złości i chronicznego zgrzytania zębami w momentach pojawiania się słów i zwrotów, o których nawet filozofom się nie śniło. Mowa oczywiście o serii o Dante Valentine autorstwa Lilith Saintcrow. Przygoda z nią dobiegła końca w 2011 roku, ale nadal wspominam ją z dużym sentymentem ;)


4 komentarze:

  1. To ty to tłumaczyłaś? :) Miałam to kiedyś przeczytać, ale mi umknęło, ale teraz na pewno to nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, ja ;) no to udanej lektury życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już czytałam :) Świetne książki, świetne tłumaczenie, naprawdę jestem pod wrażeniem, bo dużo tam ciężkich opisów było :) Bardzo mi się podoba Twój blog - jest czytelny i jak narazie wydaje mi się prosty w obsłudze :) Pozdrawiam serdecznie
    Kasia G.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, ja nigdy chyba nie zapomnę jak trafiłam do ciebie i zaczęłam czytać Dante. To był jak grom z jasnego nieba. Zakochałam się z miejsca w głównej bohaterce, w historii i oczywiście w świecie. Nie wspomnę już jak byłam pod wrażeniem twojego talentu jako tłumacza.
    Atlanta.

    OdpowiedzUsuń