Nareszcie! Dzisiaj o 20.44 nastąpił koniec - nie, nie świata - tylko mojego tłumaczenia Red Rising. Praca trwała od połowy czerwca do dzisiejszego wieczoru i aż łza się w oku kręci na wspomnienie świetnie spędzonych chwil z głównymi bohaterami powieści. Teraz tekst szybko powędruje do redakcji, która mam nadzieję, zgodnie z planem, opublikuje książkę jeszcze w październiku. Uczciłabym to jakimś drogim szampanem, ale chyba tylko angielskie niskoprocentowe piwo mi pozostało, hmm... Równie kiepskie co siki produkowane na Marsie w kolonii Lykos ;)
Teraz taka mała dygresja. Tyle ostatnio robią tych ekranizacji bestsellerowych książek - ciekawe jak by wyglądała adaptacja Red Rising i kto by zagrał główną rolę... Jak już przeczytacie powieść, to podzielcie się ze mną przemyśleniami w tym temacie. Sama na razie nie jestem w stanie się jasno określić kogo widziałabym w roli Darrow'a. Albo Sevro! Ho! To by dopiero było wyzwanie!
Mars, we have a problem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz